poniedziałek, 11 czerwca 2012

Macierzyństwo i nie tylko..

Tyle mam do napisania, że nie wiem od czego zacząć.. Może więc od tego, że zakładając blog miałam potrzebę "wygadania się", oczyszczenia atmosfery.. intencje bloga nieco ewoluowały i obecnie pełni on rolę także "rękawa" do wypłakiwania się, tablicy ogłoszeń, łam gazety do dzielenia się newsami i.. wszelkim innym dobrem.. Przyznam, że obecnie 90% moich wpisów poświęconych jest mojemu synkowi i wszelkim sprawom wokół niego! Ale nie ma co się dziwić, skoro wypełnia on moje życie w owych 90%. Czy jest mi z tym źle? Czy czegoś mi brakuje?
Odpowiedzi na te pytanie są bardzo ale to bardzo połączone z kwestią istoty macierzyństwa i tego czym jest ono dla mnie..
Jeszcze będąc w ciąży myślałam, że będzie inaczej.. Ba! byłam tego pewna! Niewiele miało się zmienić..no może nie aż tak, w każdym razie byłam przekonana, że po 3 m-cach chętnie będę go zostawiała rodzinie by móc wyjść z koleżankami, będziemy podróżować bez żadnych przeszkód, karmić - tylko do 6 m-cy, wieść w miarę normalne życie..ale nie jest tak do końca..
Nie spodziewałam się, że wraz z pojawieniem się tego 3kg maleństwa moje życie się tak zmieni i to do tego stopnia, że to z własnej woli zrezygnuję z tego wszystkiego co było dla mnie ważne, co wypełniało moje życie..Jak to wygląda teraz? Na niemal 12 m-cy z koleżankami spotkałam się raptem 3 razy przy czym za każdym razem z tymi z dziećmi, raz pojechałam z koleżanką do teatru, kilka razy zostawiony dziadkom by wyrwać się na zakupy, najczęściej także z tatą i kilka razy zostawiony samemu tacie i... tyle jeżeli chodzi  o moje wyjścia..a dalej..dalej wygląda sprawa podobnie - niemal nigdzie nie jeździmy, mieliśmy plany jechać z malcem np. do Torunia, Poznania, po prostu zwiedzać Polskę! A tymczasem nasze podróże ograniczają się do dojazdu do jednej bądź drugiej rodziny..a przepraszam! Raz się udało zwiedzić Kazimierz Dolny - wow, sukces.. Tutaj jednak powód i przyczyna nie leży w mojej osobie, otóż to mój mąż twierdzi, że synek jest za mały na podróże (?), ja się z tym nie zgadzam.. Karmienie? No cóż, dobijemy roczku na pewno! Ale nie czuję się z tym źle, ba! Jestem z siebie nawet dumna, że tyle wytrwałam, bo w końcu to spore poświęcenie.. Mały przez 7 m-cy był na diecie bezmlecznej, co oznacza, że i ja na niej byłam.. A czy wiodę normalne życie? Oczywiście, że NIE!!! Ale powinno zadać się jeszcze inne pytanie.. Czy mi na tym zależy? Czy zależy mi na powrocie do "dawnego" życia?
N I E
Jestem tak szczęśliwa, jestem tak wdzięczna losowi, że nic bym nie zmieniła.. Uśmiech z rana mojego synka jest jak skarb! Patrzę na niego i rozpiera mi radość i duma z tej małej istotki.. Nie wyobrażam sobie już życia bez niego.. Czuję tak, jakby był z nami zawsze na zawsze.. Macierzyństwo jest czymś niezwykłym.. nie umiem go dokładnie opisać.. to taki mix uczuć.. z jednej strony strach, obawa ..z drugiej radość, duma i szczęście.. jeszcze żal przed minionym i radość z tego co nadejdzie.. nigdy nie powiedziałabym, że takie incydenty jak przyporządkowanie przez mojego synka klocka po kolorze sprawi, że jestem tak dumna! To niesamowite i piękne jednocześnie.. A najlepsze jest to, że chcę tego więcej.. chce się rozkoszować każdą chwilą z synkiem, cieszyć z każdego jego osiągnięcia..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz