wtorek, 18 grudnia 2012

Gdy się chce przeżyc życie jeszcze raz..

To nieco przewrotny tytuł mojego posta.. Ale napawa mnie wielką konsternacją to, czego bywam ostatnio świadkiem, nie są to odosobnione sytuacje, nie jest to incydentalne.. Niestety..
Ostatnio znowu byłam świadkiem sytuacji, która sprawia iż zastanawiam się i modlę o to, aby sama nie być taką mamą.. mamą, która chce przeżyć życie za swoje dziecko! Oczywiście do pewnego wieku ponoszę pełną odpowiedzialność, pełna decyzyjność spoczywa na moich barkach, ale.. no własnie ale.. kiedy można pozwolić dziecku na własne, autonomiczne zdanie? na podejmowanie decyzji, na samodzielne przeżycie własnego życia?
Cała rzecz dotyczy 14-nastoletniego dziecka, oj przepraszam, toż to już nastolatka! Dziewczynka jeszcze nigdy (ani z koleżankami, ani sama) nie była np. na zakupach ciuchowych, zawsze, ale to zawsze jest z.. mamą, bo przecież: "Ona nie wie jak się ubrać", bo przecież "Ona nic sobie sama nie wybierze", bo przecież "Ja wiem co jej się podoba". To głupi przykład - wiem, ale pokazuje zależność córki od matki..a może i matki? Dziwnym trafem obie mają 80% takiej samej garderoby!!! Niemal wszystko jej w kolorze.. czarnym.. Gdy "mała" idzie do wc, po 5min słyszy: Czy coś się stało? Czy Ci pomóc? Gdy są na jakimś pokazie - córka nigdy sama nie może nigdzie iść, uczesać się, ubrać, pomalować - wszystko mama. Dziewczynka śpi z mamą (?). Owszem, nie można powiedzieć ma przyjaciółki z którymi się spotyka, ale..no właśnie ale.. Czy to nie za dużo, czy ona nie stłamsiła tej małej.. Na argument, aby pozwoliła jej iść samej na zakupy, kwituje: nie wtrącaj się, na zdanie: Zostaw ją, przecież nic jej się nie stanie, odpowiada: Ja wiem lepiej.. nie wiem już jak radzic, co robić, czy stać obok - obserwować i.. milczeć, czy próbować..
Istotnym jest, że "mała" czasem mówi do mamy: mamo, nie jestem dzieckiem, dam sobie radę, albo poczekaj itd. Kiedy ją pytam, czy ją to nie męczy, odpowiada, że już się przyzwyczaiła i wie, że nic nie pomoże.. i co robić?
Cała ta sytuacja zmusza mnie do refleksji i mocno modlę się, abym ja taka nie była względem swojego dziecka! Abym na siłę nie chciała go stłamsić, narzucić swojego zdania i wychować niezdecydowanego chłopaka, spoglądającego na mamę.. Przykre to by było..

czwartek, 13 grudnia 2012

Jak przez głupotę można zrobić krzywdę drugiej osobie..

Zacznę od początku.. Moje dziecko ma wadę wzroku, może nie jest.. straszna ale na pewno może utrudnić życie. Walkę o skorygowanie wady - zeza, bo o niego chodzi podjęliśmy, gdy Tymek miał 8 m-cy. Od tamtej pory dzielnie nosił okularki, mające za zadanie wzmocnić mięśnie oczne. Wszystko zaczęło się miesiąc, a może to było dwa miesiące temu.. Nastał czas znany i dokumentowany przez wszystkich jako bunt! Ale nie dajmy się zwieź.. moje dziecko nie ma dwóch lat, ba! on nie ma nawet półtora roku! To takie proste.. walenie głową, nogami o podłogę, trzaskanie drzwiami (swoją drogą myślałam, że to domena nastolatków), robienie na złość, wbrew i na przekór, rzucanie czym popadnie..ale taki "bunt" ma tez pozytywne strony: stał się bardziej czuły, tak cudnie przychodzi i łapie za rączkę i prowadzi, na spacerach idzie za rączkę, tyle rozumie, wszystko pokarze, coraz więcej mówi..ale przecież nie o tym chciałam pisać..
Wraz z owym buntem stała się rzecz niespodziewana, bo Tymek całkowicie odrzucił okulary.. myślałam, że coś się wydarzyło, że to było czymś spowodowane, tymczasem jak się okazuje to ten "zwykły" bunt! Próba założenia okularów przez kogokolwiek z nas kończyła się histerią, ale taką jakby go obdzierano ze skóry.. po jakimś czasie prób zwyczajnie odpuściliśmy, co jak się okazało, ma dramatyczne skutki :(
Okulistka w sposób bardzo dyplomatyczny acz dosadny uświadomiła nam, ze jesteśmy słabi, że syn nami manipuluje, że dajemy się wodzić za nos.. przecież to było takie oczywiste! Daliśmy się zapędzić w kozi róg, związać ręce i pozwolić aby 16 m-czne dziecko za nas decydowało. Pani doktor zwróciła nam uwagę, że zez mimo, iż nie jest druzgocącą wadą, jednak może wyeliminować Tymka z możliwości wyboru wśród zawodów, typu: architekt, pilot i inne. To jak bezmyślnie postąpiliśmy rezygnując. odpuszczając małemu noszenie okularów, było olbrzymią głupotą.. Głupotą, która niemal doprowadziła do konieczości zaklejenia jednego oczka, bo nie dość iż brak okularów pogłebił zeza prawego czka, to sprawił, że i drugie oczko się opuściło..
To niesamowite, jak ważna i konieczna była ta rozmowa. Razem z P wyszlismy z gabinetu z niesamowitą desperacją i konsekwencją! Tego samego dnia od 16 do 20 non stop chodziliśmy za małym i zakładaliśmy mu okulary - w sumie 123 razy! Mały ani razu nie wpadł w histerię, owszem denerwował się, ale kończyło się na tym. Wystarczyło odwrócenie uwagi. Jestem pełna nadziei...Dzisiaj już 3 dzień jak Tymek ciągle ma okularki na nosie i nie ma problemu! Uświadamia mi to tylko jedno: jak nastawienie jest ważne, nastawienie rodzica!
Cała sytuacja jest dla mnie nader stresująca, bo za 3 m-ce ponownie czeka nas zakrapianie atropiną i to niestety o mocniejszym stężeniu. Mając w pamięci poprzedni odczyn alergiczny już się boję...

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zmiana goni.. zmianę

Tyle się dzieje.. nie mam na nic czasu a już najmniej na możliwość sięgnięcia po kubek ciepłej kawy i komputerem.. Grudzień, to okres wielkich zmian i decyzji; niespodzianek i prezentów..
Od stycznie Tymuś idzie do niani, dzisiaj byliśmy na pierwszym, adaptacyjnym dniu i co mogę powiedzieć.. nie jest źle.. P. Dorota wydaje się być ciepłą osobą, choć zauważyłam dziwny "pośpiech", no nie wiem jak to określić.. dodatkowo jedna kwestia mi się nie spodobała, ale nie mogę po 60min wyciągać wniosków. Mamy jeszcze 2-krotnie jechać odwiedzić P. Dorotę, aby Tymuś dobrze się zaadoptował. Póki co wogóle nie wyglądał na strachliwego, owszem raz się zawstydził i dwukrotnie zwrócił do mnie, gdy czegoś nie otrzymał ale pięknie sam wyruszył na zwiedzanie mieszkania, na poznawanie zabawek i częstował się przegryzkami. A później nie chciał wyjść:)
Ja od piątku na urlop, więc będę mogła nacieszyć się moim szkrabem, jak ja go uwielbiam!
A tutaj, o... moje dzieciątko:)
http://www.youtube.com/watch?v=AXaweqB9jz4

Jak wiecie testowałam produkt - krem Euucerin i okazuje się, że moja opinia spotkała się z aprobatą i wygrałam świetny komplet kosmetyków!!! Piękny prezent. Tym bardziej, że następnego dnia dowiedziałam się, że zostałam wylosowana do testowania nowego produktu:)

c.d.n.


Magia świąt?

Już grudzień, ba nawet już Mikołaj za nami.. Ponieważ jak co roku wyjeżdżamy na święta, to postanowiłam w tym roku nieco wcześniej zadbać o atmosferę świąt w moim domu.. Tym sposobem pojawiły się już dekoracje świątecznie i choinka! Mało tego, w dniu wczorajszym wzięłam się za pieczenie pierników i wyszła ich pokaźna ilość.. Dobrze, bo planuję część z nich powiesić na choince a część wyłożyć na talerzyk. Powstały różne kształty, od typowo świątecznych: choinki, aniołki, ryby, domki, gwiazdki, renifery, buty, ale także: jeżyki, króliki, wiewiórki. A ponieważ mój siostrzeniec jest w stanie zjeść nieprzyzwoite ilości, to podejrzewam, że niewiele ich zostanie. Nie są jeszcze udekorowane ale zostawię to może na jutro i znowu się pochwalę:) Teraz, teraz zapraszam na wędrówkę po moich świątecznych zakątkach..