czwartek, 25 października 2012

O agresywności i realkcjach rodziców

Właśnie wczoraj zetknęłam się po raz pierwszy z agresywnością dziecka zupełnie małego, takiego.. niespełna dwuletniego. I mimo, że czytałam o tym i to dość niedawno w jednej z książek Tracy Hogg to pierwszy widziałam to naocznie.. Co gorsza dotyczyło to bezpośrednio mojego synka!
Prosty oto obrazek..mama idąca z synem (21 m-cy) i córką..z drugiej strony - druga mama z synem (16 m-cy). Chłopcy się znają, są sąsiadami, mamy spotykają się regularnie, często dzieciaki wychodziły razem, ale od września wiele się zmieniło. Obie mamy poszły do pracy a dzieciaki już nie miały tyle okazji co wcześniej do wspólnej zabawy. W końcu obie mamy stanęły przed sobą na odległość 2 kroków i rozpoczęły rozmowę, jedna z mam - ja, trzymałam Tymcia za rękę (uwielbiam te chwile, kiedy mały sam podaje rączkę bo chce iść ze mną..) a drugi chłopczyk ni stad ni z owąd zaczyna kopać Tymcia! Dosłownie, podszedł do niego tak blisko, że był w stanie go kopnąć i to nie raz. Tymek na szczęście odruchowo cofnął się w tył na co Samuel, bo takie imię kolegi nie zaprzestał agresywnych gestów bo podszedł i pchnął Tymcia, pchnął go na tyle, że ten zachwiał się na nóżkach. Na szczęście stałam za nim, więc oparł się na moich nogach.
Reakcja dzieciaków? Tymek: mocno zdziwiony, naprawdę wyglądał na zszokowanego i.. zaskoczonego! Nie wiedział co się dzieje aczkolwiek nie zareagował w żaden sposób a Samuel? Był bardzo z siebie zadowolony, buzia uśmiechała mu się od ucha do ucha.
Reakcja mamy? Ja - stałam i obserwowałam, w końcu nie ja powinnam dyscyplinować nieswoje dziecko, a mama Samuela? Co prawda powiedziała że nie wolno, ale jak widać nie poskutkowało, no i uważam, że jej reakcja była zdecydowanie powściągliwa..
Może jestem zbyt wymagająca, ale po przeczytaniu owej książki uważam, że inaczej mama Samcia powinna postąpić. Oczekiwałam innej reakcji. No ale jak powiedziałam: nie jestem od wychowywania cudzego dziecka, mam swojego i zdecydowanie będę potępiać zachowanie agresywne swojego dziecka. Nie mówię o żadnym biciu czy czymś w tym rodzaju, jestem ostatnią osobą, która uważa to za wychowawcze, ale pacyfikacja słowna i to taka, która w żaden sposób nie odbiera szacunku do dziecka - jak najbardziej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz