czwartek, 13 grudnia 2012

Jak przez głupotę można zrobić krzywdę drugiej osobie..

Zacznę od początku.. Moje dziecko ma wadę wzroku, może nie jest.. straszna ale na pewno może utrudnić życie. Walkę o skorygowanie wady - zeza, bo o niego chodzi podjęliśmy, gdy Tymek miał 8 m-cy. Od tamtej pory dzielnie nosił okularki, mające za zadanie wzmocnić mięśnie oczne. Wszystko zaczęło się miesiąc, a może to było dwa miesiące temu.. Nastał czas znany i dokumentowany przez wszystkich jako bunt! Ale nie dajmy się zwieź.. moje dziecko nie ma dwóch lat, ba! on nie ma nawet półtora roku! To takie proste.. walenie głową, nogami o podłogę, trzaskanie drzwiami (swoją drogą myślałam, że to domena nastolatków), robienie na złość, wbrew i na przekór, rzucanie czym popadnie..ale taki "bunt" ma tez pozytywne strony: stał się bardziej czuły, tak cudnie przychodzi i łapie za rączkę i prowadzi, na spacerach idzie za rączkę, tyle rozumie, wszystko pokarze, coraz więcej mówi..ale przecież nie o tym chciałam pisać..
Wraz z owym buntem stała się rzecz niespodziewana, bo Tymek całkowicie odrzucił okulary.. myślałam, że coś się wydarzyło, że to było czymś spowodowane, tymczasem jak się okazuje to ten "zwykły" bunt! Próba założenia okularów przez kogokolwiek z nas kończyła się histerią, ale taką jakby go obdzierano ze skóry.. po jakimś czasie prób zwyczajnie odpuściliśmy, co jak się okazało, ma dramatyczne skutki :(
Okulistka w sposób bardzo dyplomatyczny acz dosadny uświadomiła nam, ze jesteśmy słabi, że syn nami manipuluje, że dajemy się wodzić za nos.. przecież to było takie oczywiste! Daliśmy się zapędzić w kozi róg, związać ręce i pozwolić aby 16 m-czne dziecko za nas decydowało. Pani doktor zwróciła nam uwagę, że zez mimo, iż nie jest druzgocącą wadą, jednak może wyeliminować Tymka z możliwości wyboru wśród zawodów, typu: architekt, pilot i inne. To jak bezmyślnie postąpiliśmy rezygnując. odpuszczając małemu noszenie okularów, było olbrzymią głupotą.. Głupotą, która niemal doprowadziła do konieczości zaklejenia jednego oczka, bo nie dość iż brak okularów pogłebił zeza prawego czka, to sprawił, że i drugie oczko się opuściło..
To niesamowite, jak ważna i konieczna była ta rozmowa. Razem z P wyszlismy z gabinetu z niesamowitą desperacją i konsekwencją! Tego samego dnia od 16 do 20 non stop chodziliśmy za małym i zakładaliśmy mu okulary - w sumie 123 razy! Mały ani razu nie wpadł w histerię, owszem denerwował się, ale kończyło się na tym. Wystarczyło odwrócenie uwagi. Jestem pełna nadziei...Dzisiaj już 3 dzień jak Tymek ciągle ma okularki na nosie i nie ma problemu! Uświadamia mi to tylko jedno: jak nastawienie jest ważne, nastawienie rodzica!
Cała sytuacja jest dla mnie nader stresująca, bo za 3 m-ce ponownie czeka nas zakrapianie atropiną i to niestety o mocniejszym stężeniu. Mając w pamięci poprzedni odczyn alergiczny już się boję...

2 komentarze:

  1. Uczymy się na błędach, nie ma sensu robienie sobie wyrzutów, przecież nie zdawaliście sobie sprawy z tego, że to Tymkowi nie wychodzi na dobre. Najważniejsze, żebyście ponownie nie popełniali tych samych błędów.
    Atropina - dla dorosłego nic fajnego i zdaję sobie sprawę z tego, że alergia to koszmar dla rodziców małego dziecka, ale weź pod uwagę jeden ważny FAKT: z alergii się wyrasta. Nie nastawiaj się tak negatywnie :) Głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki Kasia.. już to sobie poukładałam..ważne, że człowiek uczy się na błędach (a przynajmniej próbuje):)

    OdpowiedzUsuń